Ogłoszona 20 lipca przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy w Warszawie upadłość Getin Noble Banku wiele zmienia w sytuacji kredytobiorców, którzy zaciągnęli w tym banku kredyt we frankach szwajcarskich. Toczące się przed sądami postępowania cywilne o unieważnienie umów kredytowych i zwrot rat kredytowych z mocy prawa będą wstrzymane, więc frankowicze będą musieli dochodzić swoich roszczeń przed sądem...
Wartość transakcji rośnie, coraz większa jest też konkurencja Rynek wierzytelności jest wart 20–25 mld zł i z roku na rok notuje wzrosty. Trafia na niego coraz więcej wierzytelności bankowych, ale swoje portfele sprzedają też przedsiębiorstwa telekomunikacyjne, ubezpieczyciele oraz dostawcy energii, gazu i innych mediów, choć tych ostatnich nie jest jeszcze dużo. Ze względu na...
Na około 32 mld zł są szacowane straty galerii handlowych po trzykrotnym lockdownie. Ich właściciele odnotują przychody o ok. 5 mld zł niższe, czyli ponad 45 proc. rocznych przychodów. Obiekty handlowe wciąż nie odbudowały wskaźników odwiedzalności do poziomów sprzed pandemii. Dlatego branża apeluje do rządu o przywrócenie handlu w niedziele, co pozwoliłoby jej odrobić...
Wszystkie rodzaje kredytów dla osób indywidualnych zanotowały w kwietniu dynamiczne odbicie – wynika z danych Biura Informacji Kredytowej. Największy wzrost odnotowano w kredytach gotówkowych, których udzielono blisko dwa razy więcej niż rok temu. Z kolei kredytów mieszkaniowych było o jedną trzecią więcej niż w kwietniu 2020 roku. – Po raz drugi w tym roku ich wartość...
Rząd uruchomił wsparcie dla firm, które stanęły wobec groźby likwidacji, są niewypłacalne albo znajdują się w formalnej restrukturyzacji. Dotąd nie miały większych szans, żeby pozyskać środki na sfinansowanie swoich działań restrukturyzacyjnych w bankach, ale dzięki Polityce Nowej Szansy łatwiej im będzie wrócić na rynek. W tym roku trafi do nich 720 mln zł,...

Polacy pożyczyli już w bankach rekordową kwotę 500 mld zł na mieszkania i domy. Liczba udzielonych kredytów hipotecznych w I połowie 2021 roku wzrosła o prawie 23 proc., ale ich wartość – aż o 33 proc., co oznacza, że na zakup nieruchomości potrzebujemy coraz wyższych kwot. Średnia wartość kredytu sięgnęła już niespotykanego dotąd poziomu 318 tys. zł. Wzrost pożyczanych sum obserwowany jest również w innych kredytach: ratalnych i gotówkowych. – To pokazuje, że nad rynkiem nie ciąży już widmo pandemii – ocenia dr Mariusz Cholewa, prezes zarządu Biura Informacji Kredytowej.

W pierwszej połowie br. w każdym segmencie rynku kredytowego odnotowano wzrost zarówno liczby, jak i wartości udzielanych kredytów. Łączne zadłużenie gospodarstw domowych na koniec czerwca wyniosło 712 mld zł. 

– Pierwsze półrocze 2021 roku zakończyło się wysokim odbiciem w każdej kategorii kredytów. Wspólnym mianownikiem tego wzrostu jest to, że wydłużają się okresy kredytowania oraz rosną średnie kwoty nowo udzielonych kredytów – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr Mariusz Cholewa.

W tym okresie najmocniejsze odbicie zanotowały hipoteki, stanowiące 70 proc. wartości całego portfela kredytowego. Banki udzieliły ponad 132 tys. takich produktów na kwotę 41,6 mld zł. To odpowiednio o 23 proc. i 33 proc. więcej niż w I połowie 2020 roku.

– Jesteśmy świadkami najwyższej w historii wartości kredytów hipotecznych, które na koniec czerwca 2021 roku przekroczyły wartość 500 mld zł. Średnia kwota nowo udzielonego kredytu hipotecznego jest również rekordowa i wyniosła w I półroczu 318 tys. zł. Szacujemy, że cały rok 2021 zakończy się sprzedażą kredytów na poziomie przekraczającym 80 mld zł, co będzie również rekordową wartością w historii obserwacji tego rynku – zapowiada prezes BIK.

Jedną czwartą wszystkich hipotek stanowią kredyty na kwotę wyższą niż 500 tys. zł. Ich sprzedaż wzrosła w analizowanym okresie o 68 proc. r/r (przy średnim wzroście na poziomie 22,7 proc.). Dla porównania kredyty do 150 tys. zł stanowią niecałe 6 proc. rynku. Tak wysoka sprzedaż kredytów wysokokwotowych to efekt rosnących cen nieruchomości i materiałów budowlanych, lecz także w miarę łagodnej polityki kredytowej banków i niskich stóp procentowych.

Coraz wyższe kwoty zaciąganych kredytów charakteryzują też rynek produktów ratalnych. Banki i SKOK-i udzieliły ich w I półroczu ponad 1,73 mln na kwotę 8 mld zł, o prawie 28 proc. wyższą niż rok wcześniej (przy wzroście liczbowym na poziomie niższym niż 8 proc.).

– W tej kategorii widzimy pewne odwrócenie trendu. Na początku pandemii Polacy zaciągali sporo drobnych kredytów ratalnych, w tej chwili więcej jest zaciąganych na wysokie kwoty. Kredyty ratalne przekraczające kwotę 10 tys. zł stanowią już 45 proc. produkcji nowych kredytów – mówi dr Mariusz Cholewa.

Dynamiczne wzrosty notowane były także w segmencie kredytów gotówkowych. Ich liczba w okresie od stycznia do końca czerwca br. wzrosła o 14,2 proc., a wartość – o 26 proc. (do kwoty 32,1 mld zł).

– Szacujemy, że drugie półrocze będzie na podobnym poziomie jak pierwsze, co oznacza, że łącznie przekroczymy wartość 64 mld zł. Tutaj również widzimy koncentrację na kredytach wysokokwotowych. Kredyty o wartości powyżej 50 tys. zł przekraczają 44 proc. całej produkcji kredytów gotówkowych z I półrocza – wyjaśnia prezes zarządu BIK.

Dla porównania kredyty gotówkowe do kwoty 5 tys. zł odpowiadają dziś za niecałe 4 proc. sprzedaży tych produktów.

Wzrost wartości kredytów oznacza wyższe ryzyko związane ze spłacalnością zadłużenia. Banki jednak dokładniej niż przy kredytach niskokwotowych analizują zdolność i wiarygodność kredytobiorców. Kolejnym czynnikiem ryzyka jest możliwość podnoszenia stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Zdaniem prezesa BIK na razie nie ma jednak powodów do niepokoju.

– Nie sprawdziły się obawy z początku pandemii, że będziemy doświadczali pogorszenia jakości spłaty kredytów. Dziś widzimy stabilizację, a w niektórych kategoriach kredytów nawet poprawę jakości. To jest spowodowane kilkoma czynnikami. Z jednej strony moratoria kredytowe pomogły przetrwać ten najtrudniejszy czas. Z drugiej strony jest to ostrożna polityka banków. Poza tym Polacy odpowiedzialnie podchodzą do kredytowania i dobrze spłacają kredyty, a najlepiej hipoteczne i ratalne – wyjaśnia dr Mariusz Cholewa.

Analiza wyników z I połowy br. skłoniła BIK do podniesienia prognoz dotyczących całego roku. Według nowych szacunków wzrost wartości udzielonych kredytów hipotecznych na koniec roku sięgnie 31 proc., kredytów ratalnych – 15 proc., a gotówkowych – 25 proc. względem całego 2020 roku.

Ostatnie siedem lat przyniosło znaczące przyspieszenie wzrostu dochodów z tytułu CIT – wynika z raportu Polityki Insight. Choć podatek ten odpowiada za niecałe 6 proc. wpływów do budżetu państwa, to już na poziomie samorządów jego udział może sięgać nawet 50 proc. To dlatego tak istotne są działania, które ograniczają agresywną optymalizację podatkową, czyli chociażby możliwość uciekania z zyskami do rajów podatkowych. W czołówce największych rzetelnych płatników CIT ostatniej dekady najwięcej jest banków, ale znalazły się w niej także firmy z branży handlowej, telekomunikacyjnej, tytoniowej czy energetycznej.

– Część firm, zwłaszcza międzynarodowe korporacje, decyduje się na coś, co my, ekonomiści, nazywamy optymalizacją podatkową, czyli takie księgowanie przychodów i kosztów, żeby ograniczać dochody podlegające opodatkowaniu w krajach, gdzie stawki podatku są wysokie, i niejako przepychać te dochody do krajów, gdzie stawki opodatkowania są stosunkowo niskie. Takimi krajami są np. Luksemburg, Cypr, a także inne raje podatkowe znajdujące się poza Unią Europejską – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes dr Adam Czerniak ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, główny ekonomista Polityki Insight.

Jak wskazuje współautor raportu „Liderzy CIT. Jak polskie firmy płacą podatki”, luka CIT w Polsce w 2018 roku wynosiła według różnych badań między 6 a 22 mld zł. To orientacyjna wartość należnego państwu podatku CIT, który nie trafił do budżetu ze względu na agresywną optymalizację podatkową lub ukrywanie dochodów. Jeśli te szacunki okazałyby się być bliżej górnych widełek, znaczyłoby to, że luka może wynosić niemal połowę wszystkich dochodów z podatku od osób prawnych. W 2020 roku wpływy te wyniosły 52,9 mld zł. To ponad trzykrotnie mniej niż z VAT i ponad dwukrotnie mniej niż z PIT. Za blisko dwie trzecie tej kwoty odpowiadają najwięksi podatnicy (z przychodami przekraczającymi kwotę 50 mln euro). To łącznie grupa 2,6 tys. przedsiębiorców.

– Rząd ma szereg narzędzi, które mogą pomóc w obniżaniu optymalizacji podatkowej i zachęcaniu do rzetelnego płacenia podatku CIT. Można je podzielić na narzędzia kija i marchewki – mówi dr Adam Czerniak. – Po stronie marchewki mamy takie działania jak ujawnianie dochodów podatkowych z tytułu CIT od największych firm. Dzięki temu każdy podatnik i każdy obywatel może się zapoznać z informacją, która firma płaci rzetelnie CIT, a która nie, jak kształtują się dochody państwa z tytułu płaconych przez nie podatków. Dzięki temu firmy mają zachętę do tego, żeby być rzetelnymi płatnikami i żeby pokazywać na tle swojej branży, jak płacą podatki w Polsce.

Z zestawienia przygotowanego przez Politykę Insight wynika, że najwyższe podatki CIT płacą instytucje finansowe. Na 13 podmiotów, które w latach 2012–2020 przekazały do budżetu państwa ponad 1 mld zł podatku, siedem to banki działające w Polsce. W pierwszej trójce są Bank Pekao, Santander Bank Polska i ING Bank Śląski (odpowiednio 6,1 mld, 5,2 mld, 4,3 mld zł). W dalszej kolejności znalazły się także Alior Bank, Bank Handlowy w Warszawie, Santander Consumer Bank oraz BNP Paribas Bank Polska.

Z kolei najliczniejszą grupą wśród największych płatników CIT (2,6 tys. podmiotów) są firmy z branży handlu detalicznego i hurtowego. W pierwszej trzynastce znalazły się Jeronimo Martins Polska i Rossmann Supermarkety Drogeryjne Polska (odpowiednio 3,9 mld oraz 1,6 mld zł). Pozostałe podmioty w rankingu to PKN Orlen (3,4 mld zł), Polskie Sieci Elektroenergetyczne (1,5 mld zł), Philip Morris Polska Distribution (1,3 mld zł, co stanowi 75 proc. CIT zapłaconego przez wszystkie podmioty z branży tytoniowej porównywane w raporcie) czy P4, czyli właściciel sieci komórkowej Play (1 mld zł).

– Po stronie kija mamy szereg działań zbierających informacje dotyczące firm i badających, czy raportowane przez nie dochody odpowiadają generowanym w danym kraju przychodom, czy nie następują jakieś transakcje finansowe polegające na eksportowaniu zysków za granicę po to, żeby je opodatkować w rajach podatkowych – wyjaśnia ekonomista.

Jak podkreśla, na optymalizacjach podatkowych traci budżet państwa, a co za tym idzie, cierpi też kasa samorządów. W 2020 roku z tytułu CIT trafiło do niej łącznie 11,4 mld zł, co stanowiło 10,9 proc. całości ich dochodów budżetowych.

– CIT stanowi niewiele, bo 6 proc. dochodów finansowych państwa. Natomiast w przypadku niektórych samorządów, które także otrzymują swoją część podatku CIT, może on stanowić ponad 50 proc. Dzieje się tak wtedy, kiedy w danym samorządzie mamy ulokowane duże przedsiębiorstwo płacące wysoki podatek – mówi dr Adam Czerniak.

To dlatego również gminom zależy na ukróceniu możliwości agresywnej optymalizacji podatkowej. Jak wyjaśnia ekspert, to zjawisko na dłuższą metę szkodzi wszystkim – mniejsze dochody budżetowe z tytułu podatku CIT oznaczają mniej pieniędzy na infrastrukturę, inwestycje czy obronność. W ostatnich kilku latach do państwowej i samorządowej kasy wpływa jednak coraz więcej podatku od osób prawnych.

Pomiędzy 2005 a 2014–2015 rokiem dochody z podatku CIT od firm były w miarę na stabilnym poziomie [25–35 mld zł rocznie – red.]. Potem zaczęły rosnąć, dlatego że mieliśmy do czynienia z uszczelnieniem systemu podatkowego przez państwo – mówi główny ekonomista Polityki Insight. – Działania obecnego rządu i te zapoczątkowane przez poprzedni rząd, bo jeszcze w 2015 roku zostało wprowadzonych kilka zmian mających na celu uszczelnianie systemu podatkowego, faktycznie przełożyły się na wzrost spłacalności podatku CIT. Więcej firm płaci rzetelnie ten podatek, mniej firm decyduje się na agresywną optymalizację podatkową. Szereg furtek, które umożliwiały taką optymalizację, zostało zamkniętych, a to przekłada się na wzrost dochodów z podatku CIT.

Jak podkreślono w raporcie, testem dla długookresowej skuteczności tych rozwiązań będą najbliższe lata spowolnienia gospodarczego i wysokiej inflacji, która może zachęcać przedsiębiorców do szukania oszczędności poprzez optymalizację podatkową.

Banki w Polsce od lat pozostają liderem wykorzystania zaawansowanych technologii: sztucznej inteligencji, uczenia maszynowego i chmury. Z jednej strony to sposób na zapewnienie większej odporności sektora, m.in. na cyberzagrożenia i usprawnienie procesów, z drugiej strony – na oferowanie coraz nowszych i bardziej zaawansowanych usług klientom, którzy też mają w tym zakresie coraz większe oczekiwania. We wdrażaniu nowoczesnych technologii bankom pomagają fintechy, które stają się kluczowe dla całego procesu cyfryzacji, oraz firmy technologiczne. Priorytetem na najbliższe lata będzie większe upowszechnienie chmury, przede wszystkim hybrydowej, w sektorze finansowym.

Jak wynika z danych Eurostatu, w 2021 roku 41 proc. firm w UE aktywnie wykorzystywało aplikacje chmurowe. W Polsce ten wskaźnik był na poziomie 29 proc., wobec 24 proc. w 2020 roku. Jesteśmy więc znacznie poniżej średniej, a od liderów – czyli Finlandii i Szwecji, w których stopień wykorzystania chmury sięga 75 proc. – dzieli nas przepaść.

– Gdyby jednak wejść w detal, okazuje się, że niektóre sektory, w szczególności bankowość, mają poziom nasycenia wykorzystaniem technologii chmurowej w swoich codziennych działaniach na dużo wyższym poziomie – mówi Marcin Gajdziński, dyrektor generalny IBM Polska i Kraje Bałtyckie.

– Kwestia migracji systemów centralnych do usług chmurowych odbędzie się w perspektywie kilku najbliższych lat. Widzimy tu długo oczekiwaną eksplozję, również na rynku polskim, projektów najpierw małych, za chwilę coraz większych w obszarze chmurowym. To, co ważne, to fakt, że polski sektor bankowy coraz odważniej wkracza w ten obszar i to jest prawidłowy trend, mocno już widoczny wśród liczących się podmiotów z sektora finansowego na świecie. Jeśli chcemy utrzymać wiodącą pozycję krajowego sektora bankowego, stale rozwijającego się pod kątem innowacji, to trzeba dotrzymywać tempa najbardziej zaawansowanym technologicznie instytucjom finansowym, równocześnie z zachowaniem najwyższych standardów w dziedzinie bezpieczeństwa migracji i zarządzania danymi w chmurze – podkreśla Bartłomiej Nocoń, dyrektor w Związku Banków Polskich w Warszawie, członek zarządu Europejskiej Rady ds. Płatności (EPC) w Brukseli.

Działające w Polsce banki od wielu lat są w czołówce cyfrowych zmian, m.in. w udostępnianiu kanałów cyfrowych swoim klientom. Raport Deloitte’a „Digital Banking Maturity 2022”, obejmujący 304 banki z 41 krajów, wskazuje, że stopień cyfryzacji krajowego sektora przekracza średnią światową. Aż sześć banków z Polski znalazło się w elitarnym gronie 30 cyfrowych liderów wyznaczających kierunki digitalizacji sektora bankowego.

– Obszarami, na których skupiają się w tym momencie banki, są przede wszystkim chmura, dodatkowo Big Data i sztuczna inteligencja. Nie mówię tutaj o sztucznej inteligencji i machine learning używanych tylko do analizy danych, ale także do innych celów, jak czatboty i dużo bardziej zaawansowane procesy – mówi Ewa Baranowska, dyrektor rozwoju oprogramowania dla klientów korporacyjnych w HSBC.

 – Najważniejsze, także w kontekście chmury, jest myślenie o kliencie końcowym, aby oferować mu produkty nowe lub w nieco inny sposób. Wykorzystując komponenty open bankingu, już teraz jesteśmy w stanie konsumenta, który nie jest naszym klientem, zaopatrzyć w kredyt ratalny, bez konieczności pojawiania się w placówce banku. Nadal jednak upraszczamy ten proces i wprowadzamy technologie chmurowe, by ułatwić klientowi złożenie podpisu pod umową. Połączenie open bankingu i technologii chmurowych będzie na pewno wpływało na pojawianie się kolejnych usprawnień w kooperacji klienta z bankiem – zaznacza Małgorzata Dąbrowska, open banking tribe leader, BNP Paribas Bank Polska.

W ubiegłorocznym raporcie McKinsey & Company „Chmura 2030. Jak wykorzystać potencjał technologii chmurowych i przyspieszyć wzrost w Polsce” wskazano, że wdrożenie chmury w polskich firmach i instytucjach publicznych może przynieść gospodarce dodatkowo 121 mld zł w 2030 roku. To dodatkowe 4 proc. PKB. To nie tylko wartość innowacji i nowych technologii przyszłości, które mogłyby powstać dzięki chmurze, ale także nowo powstałych przedsiębiorstw cyfrowych.

Jak wynika z  ostatnich prognoz IDC, mimo niesprzyjających warunków makroekonomicznych europejskie firmy utrzymają inwestycje w oprogramowanie i sprzęt na stabilnym poziomie. W tym roku wydatki związane z chmurą stanowią prawie jedną trzecią łącznych wydatków na technologię, a ich udział będzie rósł w ciągu najbliższych pięciu lat. Technologie chmurowe stały się kluczowe dla zwiększania odporności przedsiębiorstw na różnego typu zawirowania.

– Strategia IBM w zakresie technologii chmurowych opiera się na koncepcji chmury hybrydowej, której architektura zakłada połączenie chmury publicznej lub prywatnej z własnymi zasobami infrastrukturalnymi. Uważamy, że daje to olbrzymią elastyczność w dysponowaniu zasobami, czyli z jednej strony korzystam z infrastruktury własnej, to znaczy wykorzystuję zrealizowane już inwestycje, z drugiej strony w pewnych zastosowaniach, w pewnych obszarach korzystam z chmury publicznej lub chmury prywatnej – wyjaśnia Marcin Gajdziński. – Chmura hybrydowa jest jednym z trzech fundamentów strategii technologicznej IBM w Polsce i na świecie. Drugim elementem jest sztuczna inteligencja i wreszcie ostatnim, ale nie najmniej istotnym cyberbezpieczeństwo.

Rozwiązania hybrydowe pozwalają z jednej strony na szybsze wdrażanie nowych pomysłów, z drugiej na zapewnienie większej stabilności pracy i bezpieczeństwa danych. Chmura hybrydowa sprawdza się na przykład wtedy, kiedy następuje nawet przejściowa utrata dostępu do chmury publicznej. Wtedy usługa udostępniana jest z chmury prywatnej, a klient nie odczuwa tej zmiany.

– Kolejnym atutem jest dostępność podstawy systemów biznesowych lub aplikacji dla klienta końcowego wprost z chmury prywatnej. Chmura publiczna jest natomiast bardzo przydatna w sytuacji większego obciążenia infrastruktury. Można ją wtedy z powodzeniem wykorzystywać do zwiększania skali dostępnej mocy obliczeniowej. Potrzeby sektora bankowego w tym zakresie są coraz większe. Nasi klienci oczekują dostępności najnowszych rozwiązań, a my im je dostarczamy, co jednak wymaga dostępu do odpowiedniej infrastruktury chmurowej – wyjaśnia Jacek Cholc, dyrektor Pionu Eksploatacji i Infrastruktury PKO Banku Polskiego.

– Dynamika zmian, nowe typy usług, nowe oferty wprowadzane przez banki wymagają nowoczesnego podejścia również do zarządzania infrastrukturą. Stąd chmura jest niejako naturalnym komponentem cyfrowej transformacji banków. Po okresie pandemicznym wzrost zainteresowania korzystaniem z tzw. mobile bankingu w zależności od metryk szacuje się od 20 do nawet 50 proc. Innymi słowy do 50 proc. więcej klientów nowoczesnych banków oczekuje komunikacji, załatwienia większości spraw w relacji z bankiem poprzez kanał mobilny. Nowocześni klienci oczekują, że portfel usług świadczonych z wykorzystaniem kanału mobilnego będzie coraz szerszy i obejmie, poza operacjami na rachunkach, również inne czynności, w tym dostęp z poziomu aplikacji bankowej do usług zewnętrznych takich jak: prąd, gaz, usługi telekomunikacyjne lub na przykład wysłanie przesyłki – dodaje Marcin Gajdziński.

To właśnie w pracach nad takimi rozwiązaniami bankom pomagają fintechy, czyli młode spółki technologiczne wyspecjalizowane w produktach i usługach dla sektora finansowego. Według Allied Market Research światowy rynek fintechów w 2020 roku osiągnął wyceny na poziomie ponad 110 mld dol. Do 2030 roku jego obroty osiągną pułap ponad sześciokrotnie wyższy: niemal 700 mld dol. Rozwiązania mobilne czy chmurowe nie są już tworzone bezpośrednio przez wdrażające je banki, ale projektowane na ich zlecenie właśnie przez fintechy.

– Start-upy przynoszą nam bardzo unikatowe produkty bądź serwisy, mogą też do nas przychodzić z unikalnymi rozwiązaniami dla produktów już istniejących. Trzecią kategorią korzyści, które my jako banki możemy wynieść od start-upów, to jest wpływ na efektywność tradycyjnych procesów finansowych. Jeżeli mówimy tutaj o bardziej zaawansowanych fintechach, musimy wspomnieć też o klientach, którzy podążają za takimi firmami. A piątą korzyścią na pewno będzie sposób pracy. My jako tradycyjny bank, patrząc na sposób pracy fintechów, zaczynamy pracować w ten sam sposób – przyznaje Ewa Baranowska. – Jeżeli chodzi o budowanie ekosystemów innowacji, zazwyczaj przyjmuje się, że to jest relacja bank – fintech, ale nie możemy zapominać, że w skład bardzo często wchodzą firmy technologiczne już o ugruntowanej pozycji rynkowej i różnego rodzaju instytuty badawcze.

Innowacyjne rozwiązania dla klientów bankowych tworzą też firmy o ugruntowanej pozycji w branży informatycznej. IBM ma na swoim koncie wdrożenia m.in. dla CaixaBanku, State Bank of India czy Royal Bank of Scotland. W pierwszym przypadku chodziło o wielokanałowe rozwiązanie, usprawniające obsługę klienta w centrum zgłoszeniowym, w drugim o inteligentną platformę do obsługi klientów, a w trzecim – o system usprawniający i automatyzujący proces udzielania kredytów hipotecznych.

– Staramy się aktywnie uczestniczyć we współpracy między bankiem a fintechem czy bankiem a uczelnią. Jako partner technologiczny, wykorzystując nasze własne zasoby serwisowe, staramy się włączać w przygotowywanie nowych usług oferowanych przez banki dla ich klientów. Nasza organizacja IBM Client Engineering Team, czyli zespół, który dedykujemy do współpracy m.in. z bankami, to swego rodzaju IBM-owski fintech. Zespół z bankiem definiuje zakres nowych usług, a następnie wykorzystując technologię i rozwiązania IBM, przygotowuje prototyp rozwiązania do wdrożenia przez bank – wyjaśnia dyrektor generalny IBM Polska i Kraje Bałtyckie. – To jest absolutne novum. Zespół został w Polsce uruchomiony z początkiem tego roku i cieszy się dużym zainteresowaniem.

Według Grand View Research rynek rozwiązań chmurowych dla sektora finansowego był w 2021 roku wyceniany na niemal 20 mld dol. Do 2030 roku przychody wzrosną pięciokrotnie i przekroczą poziom 105 mld dol.

W lipcu br. banki udzieliły mikroprzedsiębiorcom o 37 proc. mniej kredytów w ujęciu liczbowym i o prawie 28 proc. w ujęciu wartościowym w porównaniu z lipcem ubiegłego roku. W porównaniu jednak do czerwca br. widoczny jest już dynamiczny wzrost w większości segmentów rynku. Pogarsza się za to indeks jakości kredytów dla mikroprzedsiębiorców, co oznacza, że firmy mają coraz...
Kredytobiorcy, którzy zaciągnęli kredyty we frankach, oraz sektor bankowy z niecierpliwością czekają na uchwałę Sądu Najwyższego w sprawie rozstrzygania sporów o kredyty frankowe. Ma ono nastąpić 13 kwietnia. Zdaniem dr. hab. Witolda Potwory z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu sprawiedliwe wydaje się proponowane przez KNF przeliczanie kwoty kredytu po kursach z dnia ich zaciągnięcia. Być może...